InteL |
Powódź w prowincjonalnym miasteczku. Ewakuacja ludności. Wojsko puka do kaplicy:
- Proszę księdza, niech ksiadz ucieka! Ksiadz się utopi!
- Nigdzie nie idę, wierzę w Opatrzność Boska.
Po trzech godzinach ksiadz siedzi na ostatnim piętrze parafii. Podpływaja motorówka:
- Proszę ksiedza, niech ksiadz ucieka! Ksiadz się utopi!
- Nigdzie nie idę, wierzę w Opatrzność Boska.
Mineły kolejne godziny, ksiadz na szczycie dzwonnicy. Podpływaja znowu.
- Proszę ksiedza, niech ksiadz ucieka! Ksiadz się utopi!
- Nigdzie nie idę, wierzę w Opatrzność Boska.
Piętnaście minut i ksiadz już z wyrzutami u Pana Boga.
- Panie Boże, no jak tak można? Swojego wiernego sługę zawieść? A tak wierzyłem w Opatrzność...
- Głupcze!!! Trzy razy po ciebie ludzi wysyłałem!!!
|